W poniedziałek kolejny raz
zagościłyśmy w klubie Active Dog na treningu agility. Tym razem spanielowy móżdżek
zatracił poczucie skupienia i wszystko było ciekawe, nawet dym z komina. Na
szczęście udało nam się popracować przynajmniej dynamicznie, więc znowu nie
było tak najgorzej i nauczyłyśmy się całkiem dużo :).
Jednak do tego poniedziałku byłam
święcie przekonana, że pokręciłam coś z odbieraniem psa i robię to na pewno źle.
Domyślacie się, więc jakie było moje zaskoczenie, kiedy dowiedziałam się, że ja
również poradziłam sobie ze swoją częścią zadania i robię to dobrze (!).
Wymiana zabawek to kolejna rzecz,
z którą miałyśmy się uporać do poniedziałkowego treningu i z czym po części się
uporałyśmy, bo mogłoby być trochę lepiej. Na szczęście problem nie jest pies,
tylko ja, a więc jeżeli się ogarnę to możliwe, że będzie nam to szło całkiem
przyzwoicie.
Bieganie przez hopki było dla nas
oczywiste. Problem pojawił się, gdy z ich prostej linii, zaczęły się rozchodzić
w różne strony, a nadal trzeba było wszystkie pokonać. Byłam przekonana
(znowu), że mój pies tego nie rozumie, a mało ilość wolnego czasu wręcz
utwierdzała mnie w moim stwierdzeniu, bo nie miałam możliwość częstego
powtarzania ćwiczenia. Po przyjeździe na miejsce i przedstawieniu Ewie mojego
problemu, zostałam poinstruowana do ustawienia tego tak jak robiłam to w domu i
tu był ten mały haczyk. Robiłam trzy kroki odstępu, a powinnam robić pięć. Po
przetestowaniu tego przez Fionę doszłam do wniosku, że albo dostała agilitowego
oświecenia, albo ja zwaliłam sprawę. Dziewczyna po prostu nie wyrabiała się
przed przeszkodą i dlatego jedną omijała.
Na poniedziałkowych zajęciach
rozpoczęłyśmy także naukę slalomu. Tak naprawdę jest to podstawa podstaw, bo na
razie skupiamy się na elemencie wejścia w slalom z lewej/-ego barku/łopatki i
pracujemy na razie przy dwóch słupkach (?), więc za dużo powiedzieć w tym
momencie nie mogę.
"Jestem ponad to wszystko i nie mam zamiaru zostać." |
Siad i zostań trudną sztuczką do
opanowania jest ~ Fiona 22/02/2016
Czyli musimy wrócić się do
poziomu szczeniaka i opanować od nowa podstawowe umiejętności. Na szczęście już
się przekonałam, że problem ten istnieje jedynie w miejscach obcych, bo w
domowym zaciszu ogrodu go nie ma. Nie uśmiecha mi się, co prawda wałkowanie
tego od nowa i mam malutką nadzieję, że było to związane jedynie z jednodniowym
zabraniem mózgu na dzień treningu, bo dało się z nią pracować przedwczoraj jedynie fizycznie
cały czas biegając, bo takie zwykłe wyciszenie przed przeszkodą nam nie
wychodziło. Wyglądało to mniej więcej tak, że jak Biszkoptowa już łaskawie
usiadła to jedynie na parę sekund i leciał przed siebie na tor, z przekonaniem „Jestem
taka mądra, jesteś ze mnie dumna?”, a zła matka nie była dumna, a wręcz się
czepiała! Jak żyć?
Mogłabym tu jeszcze opisać
naprawdę masę rzeczy, ale po prostu nie czuje się na siłach by ubrać to
wszystko w sensowne słowa. Dlatego reszta zostanie zachowana w moim
dzienniczku, w języku który zrozumiem tylko ja i nie będę musiała się martwić,
że ktoś będzie miał problem z rozszyfrowaniem tekstu :).
Pozdrawiamy
H&F
Mamy ten sam problem z siad ;/
OdpowiedzUsuńPowodzenia wam życzę!
http://abikochanaspanielka.blogspot.com/
Mamy identyczny problem co do siad i zostań. Niestety nie tylko w miejscach mniej znanych a wszędzie. Staramy się wyćwiczyć to do perfekcji w domu. Może się uda ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i trzymamy za Was kciuki
http://bialykrukk.blogspot.com/
u nas również praca wre ! co prawda nie na agility, ale jednak trenujemy :D widać nie my sami
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że znów wybrałyście się na trening. Moim zdaniem to idealna aktywność dla Was :D. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńMy dopiero wybieramy się na prawdziwy tor. Generalnie, to my nie mamy nawet działki czy ogródka, więc czekamy, aż znajdziemy :)
OdpowiedzUsuńGratuluję postępów :)
OdpowiedzUsuńW przypadku Funi, przygoda z agility skończyła się w ubiegłym roku, natomiast to co było wyuczone, pozostało,czego nic nam nie odbierze - ani dysplazja, ani wiek :D
Nie ma co się przejmować, to dopiero początki. Aby dojść do perfekcji potrzeba nieraz kilku lat teorii przeplecionej z praktyką. Także nie załamujcie się i działajcie dalej w tym kierunku, bo bardzo dobrze Wam idzie! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wszystkich sukcesów, a niedociągnięciami się nie przejmujcie, w końcu to pierwsze treningi :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńSuper, że macie takie sukcesy w treningach :) każda taka rzecz to dla Was motywacja. A na początku zawsze trzeba trochę błędów zrobić aby się nauczyć. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńUuu, no to zapraszamy do przedszkola! Siad, zostań, pewnie jeszcze waruj i daj łapę?
OdpowiedzUsuńOczywiście żartuję, fajnie że udało Wam się odrobić pracę domową.
Super, że macie możliwość trenowania agility :D Powodzenia w dalszej pracy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
with-astra.blogspot.com
Nagrasz kiedyś filmik z treningu w klubie? Chciałbym zobaczyć jak śmigacie po torku. :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia na dalszych treningach, trzymam za Was kciuki!
Super! Ja też z Tosią planuje treningi, ale najpierw sterylizacja :D Dajcie filmik, fajnie byłoby zobaczyć jak wam idzie! :D
OdpowiedzUsuńTeż miałam problem z tym, że pies na chwile siadał i rwał sie na przeszkody ale opanowaliśmy to :D
OdpowiedzUsuńPo za tym zapraszam do zaobserwowania mojego nowego bloga:
inxmyxdreamsx.blogspot.com
Ja aż tak boje się zostań, że nie mogę się do tego nigdy zabrać... przez co tego oczywiście nie mamy, chociaż jak ostatnio powiedziałam młodemu na siadzie zostań i poszłam się załatwić, a nie chciałam żeby do kuchni wparował, a potem sama poszłam do kuchni porozmawiałam chwilę i w końcu wróciłam to zastałam go w pozycji takiej w jakiej go zostawiłam co do centymetra. Oczywiście było że tak że dobry piesek i wgl, ale czy by się to sprawdziło w praktyce to nie wiem. I nosz kurde ale bym chciała trenować z nim agi...
OdpowiedzUsuń