sobota, 27 grudnia 2014

Snow

Od piątku wreszcie mamy prawdziwe święta. Prawie całe dwa dni pada u nas biały puszek, który prawdziwie oddaje tę porę roku. Pogoda jest cudowna, ponieważ wiatru prawie nie ma, a dzisiaj rano temperatura sięgała -5*C. Dzięki temu spacery wreszcie są przyjemną czynnością, a nie zabawą w błocie. Z tego, co czytałam to u większości z was jest już śnieg, więc na pewno zdajecie sobie sprawę jak pięknie jest na dworze. Mam nadzieję, ze taka pogoda, który ostatnio nareszcie do nas zawitała, utrzyma się aż do marca.
Fiona, gdy w piątek rano wyszła na śnieg to tak jej się to spodobało, że zaczęła biegać do około domu i łapać śnieg w pysk. Potem wyszłam ja, byłyśmy na dwóch spacerach i pobawiłyśmy się trochę na dworze. Dzisiaj było podobnie tylko, że byłyśmy na jednym dłuższym spacerze z Czarkiem.



W piątek bałam się spuścić Fionę, bo jak wiecie w lasku koło mnie kręci się dużo dzikich zwierząt, np. zajęcy i saren. Sunia, więc biegała sobie ze smyczą, ale dzisiaj cały czas była bez i była dużo bardziej szczęśliwa. Nadal nie mogę uwierzyć, że wreszcie mamy śnieg, a pogoda jest wprost bajeczna.




***
Święta były cudowne, pomijając oczywiście brak śniegu. Jak co roku, te same pyszne potrawy na stole wigilijnym i kolorowa choinka w salonie, oddawały świąteczny nastrój. Chociaż wydaje mi się, że za nie długo brak śniegu na święta stanie się tradycją. Fiona tak samo jak w ubiegłym roku, znowu dostała opłatek, bo jednak jest to moja rodzina. No, ale nie będę już zanudzać. Na pewno chcecie wiedzieć, co kupiłam Fionie na święta. A więc:

-Szelki i obroża z ‘Cazo’ (możecie w całości zobaczyć je na zdjęciach),



-Dropsy witaminowe z 'Trixie',


Wiem, że te smakołyki z Trixie nie mają zbyt dobrego składu, ale odkąd dostałyśmy je jako dodatek do naszej karmy Fiona je uwielbia. Tym razem wybrałam inny smak. Naprawdę je polecam, bo są dość tanie, a w opakowaniu jest ich całkiem sporo.






Niestety karta pamięci, na której znajdowały się zdjęcia z piątku uległa zniszczeniu, przez co post, który miał ukazać się wczoraj jest dzisiaj. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.
Dziękuję, za tyle miłych komentarzy pod ostatnim postem i życzę wam dużo śniegu na sylwestra :).




H&F


wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Mam nadzieję, że Święta Bożego Narodzenia spędzicie w gronie najbliższych i razem ze swoimi pupilami dostaniecie swoje wymażone prezenty. 

Wesołych świąt życzę, Ja i moja spanielka!

piątek, 19 grudnia 2014

Wolne

Przez ostatni tydzień chodzenia na zajęcia, nauczyciele nawet nie chcieli myśleć by odpuścić nam nauki. Przez co, mimo że chciałam nie dałam rady w ciągu tygodnia napisać wam posta, chociaż i tak za bardzo nie miałabym, o czym. Na szczęcie mogę zostawić to, co ‘złe’ w tyle i zająć się odpoczynkiem.
W środę już wigilia. Sama nie wiem jak szybko upłynęło te pięć miesięcy od wakacji i czasem zadaje sobie pytanie czy dobrze wykorzystałam ten czas. Na pewno, gdyby nie tyle nauki spędziłam bym go inaczej, ale chyba nie było znowu tak źle.
Myślę, że wraz z nowym rokiem, więcej czasu przeznaczę na psa, bo szczerze powiedziawszy weekendy po szkole nie były przeze mnie zbytnio aktywnie wykorzystywane, a przecież mogły być.
Ostatni tydzień nie należał do najlżejszych, dużo się uczyłam i miałam kilka kartkówek, nawet dzisiaj (piątek) miałam dwie. Dodatkowo, czas płynął mi wolniej niż tego chciałam, a znając życie teraz będzie płynął, aż za szybko.



Z Fioną ćwiczę ostatnio komendę ‘wstydź się’, w naszym autorskim wykonaniu myślę, że w ciągu tego weekendu poświęcimy jej już więcej czasu i nareszcie ją opanujemy. Spróbuję, więc niedługo nagrać filmie naszych postępów, ale wiadomo, że wszystko będzie zależało od pogody na zewnątrz. Oprócz tego, teraz codziennie wieczorem bawię się z Sunią, po kilkadziesiąt minut. Ostatnio najczęściej do tego celu wykorzystujemy piłkę, którą odbijam od ściany tak, aby z powrotem trafiła do mnie, a pies nie miał jak jej złapać. Dzięki temu spaniel, jest wybiegany i szczęśliwy.



Wiele osób pytało się mnie ‘Czy jeżdżę konno?’. Tak jeżdżę już dość długo, a więcej na mój temat możecie znaleźć tu.



Chciałabym jeszcze serdecznie zaprosić was na blog, o Luce. Jest to młoda Suczka, o bardzo intrygującym charakterze. Myślę, że więcej o niej możecie się dowiedzieć poprzez czytanie tego bloga. Serdecznie zapraszam do obserwowania :).



Żeby znaleść się na blogu, wystarczy kliknąć na powyższe zdjęcie :).

H&F

niedziela, 14 grudnia 2014

Świątecznie!

Święta już za niecałe 2 tygodnie. Jeszcze tylko tydzień na zajęciach i możemy cieszyć się upragnioną przerwą świąteczną. Mam tylko nadzieję, że szybko miną mi te dni i będę mogła poświecić swój wolny czas rzeczom, które naprawdę mnie interesują.
U nas pogoda zmienia się z tygodnia na tydzień. Jeszcze w poprzedni weekend cieszyłyśmy się mrozem i białym puchem, a teraz mamy jedynie błoto, szarobure drzewa i deszcz. Jeżeli mogą prosić o coś na wigilie to chcę śnieg!



Zdjęcia jeszcze z przed tygodnia :(
W ciągu tych dwóch tygodni nie pracowałyśmy za bardzo nad sobą. To znaczy jak zwykle, przy codziennych czynnościach było powtarzanie komend, a wieczorami zabawa, ale nie mogę powiedzieć, że czegoś nowego nauczyłam Fionę. Naprawdę czekam na ten najbliższy weekend z niecierpliwością i od razu zapowiadam, że będzie dużo postów do końca tego roku, więc czekam na przynajmniej jakąś minimalną aktywność w komentarzach.




W sobotę pojechałam po choinkę, która aktualnie stoi sobie w salonie i czeka, aż ktoś ją wreszcie przystroi. Dzisiaj natomiast (niedziela) piekłam pierniczki! Kocham święta i śnieg tak jak moja czworonożna koleżanka i już nie mogę się doczekać, aż będzie bialutko!





Nie wiem, co mam jeszcze do opisania w tym poście, więc zostawiam was ze zdjęciami, ale mam nadzieję, że szybko pojawi się tu nowy post!



Ps. Przepraszam, za bark aktywności u was na blogach, chcę do was skierować ten post i podziękować za nawet najmniejszy komentarz, który tu zostawiliście i mam nadzieję, że szybko nadrobię, co straciłam. Trzymajcie się cieplutko!



H&F

niedziela, 30 listopada 2014

A little about our everyday life.

Święta zbliżaj się do nas wielkimi krokami. Jutro pierwszy grudnia, a śniegu jak nie było tak nie ma. Jeżeli nawet jakiś się pojawi, to zaraz znika, zastąpiony szaroburą pogodą. Takie otoczenie nie dodaje motywacji do pracy. Nasz ćwiczenie są organizowane w domu, a na spacery chodzimy tylko w wolnych chwilach.



To nieprzyjemne przejście z jesieni w zimę, bardzo nam się dłuży. Głównie leniuchujemy, po całym tygodniu szkoły. Z powodu temperatury na minusie i zimnego wiatru, prawie nie wychodzimy z domu. Wystarcza mi, że robię dziennie kilka kilometrów z przystanku na przystanek. Czekamy, więc na biały puch, który spadnie do nas w trochę większych ilościach niż dotychczas. Pocieszam się tylko myślą, że tylko trzy tygodnie chodzenia na zajęcia.



Jeszcze kilka tygodni i mamy wigilię. Nawet się nie obejrzę, a będę przygotowywała dwanaście potraw. Ale co to by były święta bez prezentów? Ja już pierwszy kupiłam, a pozostałe dwa czekają na zakup w tym tygodniu. Powiem szczerze, że bardzo mi się podobają i mam nadzieję, że mojej Klusce również do gustu przypadną.



W sobotę wyszłyśmy z domu (wiem dziwne :)) na spacer. Nie chciałam iść sama z Fioną, więc zabrałyśmy ze sobą Czarka. Na początku przeszłyśmy się lasem, spuściłam Sunie, by trochę poszalała, a Piecha przepięłam na długą linkę. Gdy wyszłyśmy z lasu na początku chciałam zostawić spaniela, żeby pobiegał sobie w porzeczkach, ale zaczęła szczekać w stronę lasu i bałam się, że zaraz mi ucieknie. Nigdy nam się to nie zdarzyło, ale zapomniałam zabrać ze sobą smakołyków, więc miałam obawy (pech najlepszy przyjaciel człowieka). Potem, gdy sobie tak chodziliśmy i zataczaliśmy po raz setny w tym roku koło wśród plantacji, chciałam spuścić Fionę, bo odeszliśmy już na dość sporą odległość, od dziwnych dźwięków. Na szczęście tym razem postanowiłam, że przejdzie jeszcze kawałek na smyczy.




Zaraz przed tym jak mieliśmy się zatrzymywać, z rzędu porzeczek po naszej prawej stronie wyskoczyły dwie sarny. Następnie jedna za drugą, w leciały w kolejne stosy owocowych krzewów. Moja mina musiała być w tedy bezcenna. Psy natomiast całkowicie zgłupiały i wspólnymi siłami, chciały mi wyrwać rękę ze stawu. Chyba im się podobał ten sobotni spacer.




W niedziele natomiast wyjechałam na prawie cały dzień, a po powrocie zajęłam się lekcjami. Wieczorem, znalazłam trochę czasu i zaczęłam sztuczkować. Ćwiczyłam wykonywanie komend z odległości kilku metrów oraz rozpoczęłam naukę wchodzenia na plecy. Idzie nam to opornie, ale mam nadzieję, że wspólnymi siłami zdziałamy cuda.

Takie niedzielne czesanie :)

Weekend, więc mimo pogody był całkiem udany, a z czasem mam nadzieję, że znajdziemy więcej czasu na wspólne spędzanie czasu. A wam jak minął ten weekend?

Trzymajcie się ciepło H&F

sobota, 22 listopada 2014

Zima tuż, tuż!

Witam was moi czytelnicy. Duże się u nas działo w tym tygodniu, nie poprawka nic się nie działo. Szkoła, dom, szkoła, dom i tak w kółko + codzienne mycie psa (to już nasz taki jesienny rytuał). Wiem, że ostatni post był dość… niedopracowany, ale muście mi wybaczyć, bo dodawałam go na szybko z telefonu. Zauważyłam, że skutkowało to zmniejszą aktywnością, ale musiałam coś dodać. Dzisiaj nie będzie lepiej, bo u nas była codziennie chlapa, ale wczoraj i dzisiaj rano padał śnieg! Szkoda tylko, że stopniowo przeobrażał się w zimny i nieprzyjemny deszcz, ale warto był się nacieszyć nawet tak małymi opadami. Można powiedzieć, że zima już tuż, tuż i mam dla was pewną niespodziankę, ale o niej dopiero w grudniu!


22.11
~Dzisiaj spaniel obudził mnie o godzinie 5.30, bo postanowił sobie poszczekać, ale niestety jak się okazało drzwi na zewnątrz były zamknięte (taka przykra niespodzianka). Wstałam wypuściłam ją na dwór. Wróciłam do łóżka, ale jak się okazało jedynie na kilka minut, bo chwile potem usłyszałam piszczenie i drapanie o drzwi balkonowe. Ruszyłam w ciemności w poszukiwanie ręcznika, ale jak na złość nigdzie go nie było. Wpuściłam psa, [co jak się okazała, nie było zbyt proste, bo inni domownicy (czyt. dwa mokre kocury) również mieli ochotę wejść do domu] i wzięłam go na ręce. Bezradna i z wierzgającym 8-kilowym psem do wytarcie brudnych łapek użyłam ręcznika kuchennego, który akurat wpadł mi w ręce. Po wytarciu suni, przyszła kolej na koty.
Gdy już całe towarzystwo było suche, trzeba było podać państwu śniadanie. Oczywiście miałam pecha i w słoiku, w którym znajduje się jedzenie akurat go nie było i musiałam się udać, do 15kg worka, który znajduje się w zimnym ganku, brrr… Na początku podałam kotom, co oczywiście skutkowało nie małym zdenerwowaniem Fiony, drapaniem o pustką miskę pazurami oraz bieganiem w kółko, bo przecież ona tu jest. Wróciłam do kuchni i zabrałam się za przygotowanie królewnie śniadanka. Postanowiłam, że pobawię się w kucharkę i usmażyłam suni jajko. Ale przecież nie spotkałam się ze zrozumieniem psa, który piszczał przy moim boku. Gdy już śniadanko było gotowe, wzięłam miskę do ręki i wydałam komendę siad, następnie postawiłam jedzenie na ziemi i wydałam komende zwalniającą. Powiem szczerze, że Sunia zachowuje się coraz lepiej, gdy musi poczekać na jedzenie.
Jak zapewnie się domyślacie już potem nie zasnęłam.
Resztę dnia spędziłam na nauce oraz odrabianiu prac domowych.
Koło 16 mój pies wrócił z dworu i oczywiście musiał zostać umyty. Potem dostał głupawki i biegał po całym domu. Teraz już nic się nie dzieje jest już po 19. Post znów się kończy, a ja zostawiam was ze zdjęciami, które nie są zbyt dobrej jakości.







H&F