sobota, 27 września 2014

Przepraszam

Nie, nie kończę z pisaniem bloga. Nie, nie zawieszam go. Nie, nie robią sobie przerwy. Nie, nie będę jeszcze rzadziej pisać postów. Chciałam przeprosić was, moich czytelników. Wiem, że wiele z was ma swoje witryny i bardzo przepraszam, za brak mojej aktywności na waszych blogach, nie zapomniałam o was i waszych pupilach. Często gryzie mnie sumienie, że ktoś stara się, pisze, robi zdjęcia, a ja nie doceniam jego pracy, wiem jak to jest przecież sama prowadzę bloga. Muszę, jednak przyznać, że nie mam czasu. Uczę się do późna, chce dobrze zacząć nowy rok, wykonywać przynajmniej po części swoje obowiązki, czytać lekturę, ale w tym wszystkim naprawdę nie mam czasu na bloggera. Z komputera korzystam raz lub dwa razy w tygodniu i to tylko w weekend, a na komórce jest mi ciężko czytać. Spróbuję nadrobić wszystko, co do tej pory zaniedbuję, ale uprzedzam po raz kolejny moje komentarze możecie zobaczyć dopiero w sobotę/niedzielę. Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam to bardzo…



Ćwiczymy i ćwiczymy, moje zaniedbanie w względem Fiony jest bardzo widoczne. Przywołanie i jakiekolwiek posłuszeństwo leży. Sunia nie patrzy mi się już w oczy jak robiła to wcześniej. Chciałabym to naprawić, ale naprawdę mam czas tylko w weekendy. Sztuczki i agility całkowicie sobie odpuściłam. Skupiłam się na zachowaniu i posłuszeństwie. Wczoraj i dziś pracowałyśmy z nauką chodzenia na smyczy, wykorzystałyśmy system z pociągniecie = siad i dopóki pies nie wykonał komendy sam, nie za moim przypomnieniem to nie było jakiejkolwiek nagrody, ruszanie dalej czy nawet kontaktu wzrokowego. Powiem szczerze, spacer trwa dwa razy dłużej, ale efekty widać. Po części spaceru, w której są głównie ćwiczenia i sztuczki nadchodzi spuszczenie ze smyczy. Zasada jest taka, że jak pies odbiega za daleko to ja się zatrzymuję, przywołuję i nagradzam. Chcę, by Fiona nauczyła się chodzenia przy nodze, a odchodzenia jedynie na komendę. Nie mam zamiaru, uczyć jej dostawiania, nie dam rady w tym roku szkolnym, może na feriach czy przerwie świątecznej tak. Naprawdę pies mój pies jest mądry, ale nie mogę jej zostawiać samej sobie, bo cała nasza praca pójdzie na marne, z nią trzeba powtarzać wszystko systematycznie inaczej zaczynamy naukę i co najgorsze zaufanie od nowa. Jedyny plus ostatniego miesiąca jest taki, że Sunia śpi już jedynie w swoim posłaniu lub pufie/poduszce u mnie w pokoju.

Nasze smaczki na spacer...


Biegamy nadal. Również wykonujemy to tylko w weekendy. Jeżeli kojarzycie nowe ubrania i buty w lidu to naprawdę polecam, buty do biegania, które się tam ostatnio pojawiły. Nie dość, że oddychają i są cieplejsze niż zwykłe, to dodatkowo są wodoodporne i posiadają grubą podeszwę, naprawdę jestem z nich zadowolona, bo kosztowały jedynie 60 złotych, a są bardzo wygodne i dopasowane. Od incydentu z psami biegam z małym gazem pieprzowym w kieszeni, niby kilka gramów, a moje życie może ulec zmianie. Nic więcej chyba nie zmieniło się w tym sporcie, jedynie zauważyłam, że Fiona ma dużo gorszą kondycję niż ja po 5 minutach wlecze się już za mną i to ja muszę się dostosowywać.



Mam ostatnio nowy program w telefonie, dzięki niemu mogę robić jeszcze lepsze zdjęcia. Może są mniejsze, ale naprawdę ładne. Aplikacja ma dużo funkcji przydanych w fotografii. Jedyny minus to, że po zrobieniu zdjęcia zostaje nam w prawnym dolnym rogu napis z nazwą firmy, ale można to zawsze z edytować w jakimś programie graficznym lub czymś podobnym. Dla osób nie posiadających dobrego aparatu naprawdę polecam. Aplikacja nazywa się, „Retrica”. Dzisiejsze zdjęcia są właśnie nią wykonywane, a napisy próbowałam jakoś pousuwać. Oceńcie sami ich jakość. I napiszcie, czy wam się podobają.


Wasze blogi odwiedzę jutro, ale jeżeli mi się uda to część spróbuję przeczytać dziś (może nawet wszystkie). Dziękuję również za 76 obserwatorów, jeszcze tylko 24 i konkurs!


H&F

sobota, 20 września 2014

_________

Nie mam pojęcia jak mam zacząć ten post i jak go nazwać mam wam tyle do napisanie, a i tak pewnie połowy zapomnę trzymajcie, więc kciuki, żebyście coś z tego zrozumieli. Życzę miłego czytania :).

Biegamy. Niestety możemy to robić jedynie w piątki wieczorem, soboty i niedziele. Wszystko psują kartkówki, sprawdziany, nauka, czyli szkoła. Na szczęście potrafię jeszcze znaleźć czas, na bloga i sport, mimo że proste to nie jest. W piątek zazwyczaj jestem bardzo wyczerpana, zasypiam wtedy koło 20, po prostu walę się na łóżko i budzę się rano. Dzięki takiemu wyspaniu się raz w tygodniu mam siłę na pozostałe 6 ciężkich nocy… Mój organizm jest poddany teraz ciężkiej próbie, kładę się o 11 w nocy, a wstaję o 5:30 do tego jeszcze nauka i stres związany ze szkołą, cudnie. I oczywiście podczas tego mojego grafiku muszę znaleźć czas na Fionę, zazwyczaj ćwiczymy koło 20, ostatnio trenujemy refleks suni, a mianowicie łapanie smaczków, w locie. Wcześniej spaniel naprawdę nie mógł zrozumieć, że ma to złapać. Teraz wie, że podczas takich ćwiczeń w żadnym wypadku nie może zjeść z podłogi. Pokazuję wam moje trasy tak jak mówiłam. Podczas dzisiejszego biegu nie włączyłam, GPS więc trasę, którą przebiegłam przed jego włączeniem zaznaczę wam na czerwono.




 Dostałam ostatnio tort dla psa z „Lolo Pets”. Jeszcze go nie otwierałam, ale wygląda bardzo ciekawie. Skład nie jest bardzo zły, zawiera głownie suszone owoce i warzywa, więc jest taki lekki (przynajmniej taki powinien być).Podoba mi się również to, że są napisane porcje, a nie jak w większości psich produktów, chcą utuczyć naszych milusińskich i podają jakieś niebotyczne ilości, nie można zrozumieć, że to nie jest karma [?]. Tort jest ładnie wykonany i jak na razie, więcej wam o nim nie powiem.






Rano miałam dość nie miłą sytuację podczas biegania. Wyruszam zawsze z domu drogą asfaltową czasem i nią wracam, ale tym razem zrobiłam kółko i biegałam przez polne drogi koło lasu. W pewnym momencie zbiegałam na jedną z takich ścieżek prowadzącą do lasu. Nagle zauważyłam, że na rżysku po mojej lewej stronie w odległości około 70m biegnie sarna. Zatrzymałam się, więc i pokazałam mojemu „ślepemu” psu, co tam biegnie. Popatrzyłyśmy sobie chwilę, a zaraz potem usłyszałyśmy pisk wielkiego psa (na pewno większość psiarzy dobrze go rozpozna, mianowicie odgłos był taki jakby dany zwierzak bawił się z innym przedstawicielem swojego gatunku). Pod lasem zauważyłam dwa czworonogi, jeden był trochę większy od golden retrivera z wyglądu bardzo go przypominał, a drugi był zwykłym średniej wielkości burkiem. Pierwsza myśl była raczej optymistyczna: ”Fajnie, że ktoś jeszcze chodzi z psami na spacery”. Mój podziw zaczął, jednak się przeradzać w strach. Nidzie nie mogłam dotrzeć właściciela, a ogromne psy najwyraźniej wybiegły z lasu za ową sarną i niebezpiecznie zaczęły się do mnie zbliżać. Po chwili oprzytomnienia złapałam Fionę za psyk, bo brakowało mi tylko tego, by mnie zauważyła, a następnie ukucnęłam tuląc do siebie psa i obserwując sytuację. Zwierzaki raz były bliżej raz dalej ode mnie na szczęście mnie nie dostrzegły i spokojnie mogłam kontynuować bieg. Byłam wdzięczna, że te psy mnie nie zauważyły. Nie miałabym z nimi szans gdyby były agresywne, nie uciekłabym przed nimi, a taki wielki cielak bez problemu mógłby zadać mi poważne obrażenia. Nie wiem czy następnym razem będę tamtędy biec, wiem natomiast, że nie ruszę się teraz w teren bez gazu pieprzowego. Ten mały sprej waży kilkadziesiąt gramów, a odstraszy ode mnie potencjalnego napastnika, którym może być również pies „najlepszy przyjaciel człowieka”
Nie oszukując się Fiona w żaden sposób by mi w takiej sytuacji nie pomogła, rozumiem właścicieli dużych psów, ale spaniel do takich nie należy. Jeżeli zastanawiacie się, dlaczego złapałam księżną za psyk to odpowiedź jest prosta, Fiona tym razem dostrzegła zbliżające się psy i była gotowa zacząć na nie szczekać, co mogłoby się dla nas źle skończyć. Oczywiście nie oceniam, że wielki pies jest agresywny, ale każdy powinien wiedzieć, że zrobiłby mi dużo większą krzywdę niż przysłowiowy Ciapek. 


Odpowiadam na jedno z pytań, które dostałam pod ostatnim postem od Evily :

Fiona ma nowe szeleczki, czy mi się zdaje?

Nie, Fiona nie ma nowych szelek. Ich właścicielem jest nasz kundelek Czarek, on jednak z nich za często nie korzysta, więc ostatnio zabrałam je na spacer, a raczej na bieganie. Tak naprawdę są one starsze od Fiony, ale bardzo dobrze się sprawdzają. Wsytd się przyznać, ale sunia jeszcze nidy nie chodziła w takich zwykłych szelkach.


H&F

sobota, 13 września 2014

Biegam, bo lubię!

Od dzisiaj zaczęłam biegać. Zbierałam się do tego już jakiś czas, ale zawsze mój leń był większy niż chęci. Dzisiaj miałam ochotę pojeździć rowerem, ale nie miałam do niego dostępu i spróbowałam innej metody zmęczenia Fiony. Przebiegłyśmy chyba z 5km, ale było warto. Nie wiedziałam, że ten sport jest tak cudowny i daje taką satysfakcje. Co prawda robiłam to dość amatorsko, ale z czasem mam zamiar pogłębiać się w jego tajnikach.

Z początku było opornie nie zaprzeczę, Fiona nie wiedziała, że ma biec. Uznała ten wypad jako kolejny spacer i bardziej się ciągnęła za mną niż biegała. W pewnym momencie myślałam, że to koniec z tym sportem, ale później Sunia zaczęła łapać, o co mi chodzi i było o niebo lepiej. W pewnym momencie dołączyła do mnie koleżanka i we trzy sobie tak biegałyśmy.

czyt.od lewej
Maja, Fiona i ja.

Jutro znowu biegam, tylko tym razem włączę aplikację endomondo, to za tydzień wstawię trasę i czas, w którym biegamy. Jeżeli ten sport całkowicie przypadnie mi do gustu, to może kiedyś kupię pas biodrowy… jednak w tym momencie nie widzę takiej potrzeby, bo Fiona biegnie obok mnie, a nie przede mną.


Sztuczki, sporty i zabawę uprawiamy tylko wtedy, kiedy mamy czas wolny, którego niestety jest dość mało. Ostatnio wyszłam, z Fioną na bale słomy, to sobie trochę poskakała, niestety nie mogłam jej spokojnie spuścić, bo blisko była droga asfaltowa, co niestety stwarzało dość duże zagrożenie.


Sunia ostatnio nauczyłam się nowej sztuczki, czyli czołgaj się i wygląda tak słodko jak ją wykonuje. Muszę sklecić dla was wreszcie filmie, z którym zbieram się już 2 miesiące… tak ja i moje chęci. Tak naprawdę czas spędzamy razem na zabawie i powtórzeniach sztuczek, bo sprawia nam to przyjemność, kiedy mam ochotę to próbuję nauki nowych sztuczk, np. ostatnio zaczęłam naukę otwierania szafki za pomocą szarpaka, tak naprawdę to był tylko wstęp, bo nawet nie mocowałam zabawki do drzwiczek tylko uczyłam Fionę, że jak za nią pociągnie to dostaje nagrodę (oczywiście na komendę :)).


Jak pewnie zauważyliście posty będą pojawiać się raczej w soboty, bo w piątki po prostu chcę odpocząć, a nie siadać do komputera. Nie wiem od czego to zależy, ale jakość nie których zdjęć w tym poście bardzo się popsuła, więc przepraszam.




H&F

sobota, 6 września 2014

Jak tam po pierwszych dniach w szkole?

Jak wiemy od wtorku uczniowie od wieku 6 do 19 lat rozpoczęli nowy rok szkolny w podstawówkach, gimnazjach i liceach. Wiemy, więc już na pewno jak trudno jest znów przestawić się na te 10 miesięcy. Trzeba pamiętać o milionie rzeczy, uczyć się, być zestresowanym na sprawdziany i kartkówki oraz wyczekiwać piątku. Wakacje się skończyły, jak wiemy wszystko prędzej czy później się kończy, a szkoła również podlega tej zasadzie.


Ćwiczymy ostatnio elementy z agility w tym tunel i hopki. Muszę zacząć kompletować tor, który zaprząta mi głowę już długie miesiące. Przechodziłyśmy już również kładkę, jednak resztę rzeczy nie zdążyłyśmy jeszcze opanować, a nawet się z nimi zapoznać. Na szczęście Fiona ma lepszą głowę do aktywności fizycznej takiej jak uprawiany przez nas sport, niż do sztuczek, które przez jej dumę i spryt idą nam naprawdę opornie. Wystarczy jej pokazać kilka razy jak ma coś pokonać czy przeskoczyć, a już za chwilę można spokojnie dołączać to do elementów toru.


Nie dawno razem z naszą karmą Bosh przyszły witaminowe dropsy o smaku szynki z firmy Trixie (200g). Jeszcze nie zostały przeze mnie otworzone, więc nie mogę wyrazić o nich pozytywnej ani negatywnej opinii. W ich składzie najbardziej spodobał mi się bark sztucznych barwników, aromatów itp. sztucznych produktów.
Skład: cukier, mleko i produkty nabiałowe, oleje i tłuszcze, mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, zboże kakao.
Jeżeli śledziliście mój blog przez wakacje to na pewno nie umkną wam post, w którym pisałam, że nasza automatyczna smycz z firmy flexi się zepsuła. Została ona odesłana na gwarancje. Było kilka możliwości, co dostaniemy w przesyłce od sklepu. Na szczęście opcja, która została wybrana była najlepsza, na którą mogłam trafić. Mianowicie we wtorek po szkole dostałam paczkę z nową identyczną, co poprzednia smyczą automatyczną z firmy flexi. Jestem bardzo szczęśliwa.



Próbuję kontaktować się z jakimś behawiorystą w moim mieście i umówić się na spotkanie. Chcę zacząć działać, póki Fiona jest w miarę młoda i szybko się uczy. Bardzo chciałabym na przyszłych wakacjach wyjechać na obóz lub jakieś seminarium, a bez takiego spotkanie nie jest to niestety nie możliwe.


Cały czas czekam na 100 obserwatorów. Nie wiem czy pamiętacie, ale planuję konkurs z tej okazji. Nagrody są powoli zbierane, więc czekam z niecierpliwością na nowych czytelników.

Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. Chcę tylko powiedzieć, że teraz wraz z nowym rokiem szkolnym posty, będą pojawiać się w piątki lub soboty. Proszę, więc okazać mi wyrozumiałość, że ten wpis pojawia się dopiero teraz.


H&F