piątek, 9 października 2015

III Lubelski Dogtrekking – Łapa na Szlaku


3 października czyli dzień, w którym pierwszy raz wzięłyśmy udział w zawodach dogtrekkingowych.
Rano pobudka, sprawdzenie po raz kolejny czy na pewno wszystko zostało spakowane i już o 6.30 siedzimy w samochodzie. Podróż na miejsce minęła całkiem przyjemnie, gdyby nie fakt, że cały czas bałam się, że się spóźnimy, wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego w jak dużym błędzie jestem. Po przyjeździe na miejsce okazało się, bowiem że jesteśmy jednymi z pierwszych uczestników na stracie, ponieważ przyjechałyśmy 2h przed rozpoczęciem zawodów. Po zarejestrowaniu się i otrzymaniu odebraniu pakietu startowego, wybrałyśmy się na spacer po okolicy, by Spaniel trochę się rozluźnił.

Muszę pochwalić Fionę, bo mimo bardzo dużej ilości psów i wielu spięć dookoła, ona nie dała się sprowokować, a co najważniejsze nie prowokowała innych czworonogów swoim zachowaniem. W takich chwilach widzę, że nasza praca nie poszła na marne i mimo, że nadal nie przepada za innymi przedstawicielami swojego gatunku to zaczyna rozumieć, że nie trzeba reagować strachem, bo on tylko pogarsza jej sytuację.



Zdecydowałyśmy się na trasę 16 kilometrową, czyli tą krótszą. Teraz wiem, że był to bardzo dobry wybór, bo dłuższa jak na pierwszy raz byłaby zbyt męcząca dla nas i Fiony. Nasz plan nie był zbytnio ambitny. Postanowiłyśmy się nie zgubić, bo na podium nie miałyśmy szans. Przyznam, jednak że gdy już wszyscy wystartowali to pojawiła się we mnie żyłka rywalizacji.
Z początku wszystko szło dobrze, szłyśmy sobie spokojnie na końcu grupy i analizowałyśmy kolejne punkty z mapy. W pewnym momencie pojawiło się swego rodzaju skrzyżowanie. Osoby przed nami poszły prosto, a mi przez głowę przeszła myśl czy nie trzeba przypadkiem skręcić, bo tak prowadził szlak, którym się kierowałyśmy. Zdecydowałam jednak, że skoro tyle osób poszło prosto to musieli iść dobrze. To był mój błąd. Po około 100 metrach osoby za nami zaczęły krzyczeć, że powinniśmy skręcić, a nie iść prosto i w tym momencie z osób na końcu stałyśmy się osobami, które prowadziły. Zbyt długo to, jednak nie potrwało, bo ludzie zaczęli biec z końca by tylko być z przodu grupy i takim sposobem wylądowałyśmy w środku.



Szłyśmy tak pomiędzy dwoma grupami ludzi do mniej więcej 4 punktu, potem osoby przed nami jak i za nami oddaliły się od nas. Dojście do ostatniego punktu było bardzo proste, dopiero po nim zaczęły się schody. Byłyśmy same, szłyśmy przez las, a dookoła nie było żywego ducha. Patrzyłyśmy się tylko na drogę, by mieć pewność, że szły tędy jakieś psy. Wtedy mapę przed oczami miałam cały czas, to był moment, w którym bałam się, że się zgubiłyśmy i na pewno dojdziemy jako ostatnie.
Jaka była moja ulga, gdy z powrotem weszłyśmy na czerwony szlak i rozpoznałyśmy drogę, którą szłyśmy na początku zawodów. Wtedy odzyskałam wiarę i znacznie przyspieszyłam, wiedziałam bowiem, że nie ma już możliwości by się zgubić.



Największe zdziwienie, dopadło mnie jednak już na macie. Okazało się, bowiem że z naszej kategorii doszłyśmy jako 9 (moja mama była 10), a na polanie było ledwie kilkunastu zawodników. Potem pozostało jedynie czekać. Jak się okazało osoby, które szły przed nami zgubiły się na ostatnim odcinku i przyszły z całkowicie innej strony, jakieś dwadzieścia minut później. Za to osoby, które były za nami przyszły jakieś 1,5h po nas również z innej strony.  Ludzie byli przywożeni przez leśników z środku lasu, ponieważ nie wiedzieli jak wrócić na metę. Dojście wszystkich uczestników zajęło jeszcze jakieś 2h. W tym momencie byłam z nas dumna, że dałyśmy radę i nie zgubiłyśmy się po drodze.



Jak można było przewidzieć miejsca na podium nie zajęłyśmy. Mogę jedynie napomnieć, że panowie, którzy przyszli tuż po nas mieli miejsce na podium, ponieważ trasy były dodatkowo podzielone na kobiety i mężczyzn, a jak to zazwyczaj bywa, facetów było mniej niż kobiet =D. Więc w jakimś sensie można powiedzieć, że do podium brakowało nam bardzo malutko, a wręcz na nim byłyśmy =). Mimo wszystko bardzo się cieszę, że wylądowałyśmy aż w pierwszej dziesiątce mimo tylu uczestników. Za rok mamy chrapkę na podium i będziemy się starały je zdobyć!



Do domu wróciłyśmy z dyplomem oraz wspaniałymi wspomnieniami. Dogtrekking jest wspaniałym sportem. Wcześniej nie dostrzegałam jego uroku, ale teraz wiem że jest to świetna zabawa i dla psa i dla właściciela =).

H&F

25 komentarzy:

  1. O ja, super! Z tego co wiem, niedaleko mnie też odbywają się podobne zawody, ale nie idę, bo jednak się boję. Mimo to w głębi bardzo bym chciała i Wam gratuluję :).

    Pozdrawiamy E&D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zawody, i oczywiście gratulacje! Z tego co wiem u mnie w okolicy tez czasami odbywają sie takie zawody, ale nigdy nie mam odwagi spróbować.
    Pozdrawiamy!!!!!!!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać ze się świetnie bawiliście, my mamy wszędzie kawal drogi, dosłownie. Uwielbiam ten psi uśmiech i zaangażowanie podczas pracy, brawo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Była zapewne świetna zabawa. Gdyby w okolicy też odbyly się zawody wzielibysmy udział.

    OdpowiedzUsuń
  5. 16 km to jednak jak na pierwszy Dogtrekking sporo, nawet bardzo, z tego powodu serdecznie Wam gratuluję i życzę jak najwięcej udziałów w tego typu imprezach! :)

    Pozdrawiam,
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super :). Następnym razem kieruj się sobą, a nie innymi :P
    psi-zawrot-glowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje! My mamy niestety do najbliższych dogtrekkingowych zawodów 200km także....

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie. Kto wie może jak byście w porę skręciło to może i by podium było :) 16 km i pierwsza dziesiątka, Gratulacje. Pozdrawiamy pusia-i-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że byłyście na zawodach. W naszej okolicy niestety nie ma organizowanych zawodów.
    Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję i zazdroszczę :D Też bym chciała wziąć udział w czymś takim :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje, musiało być świetnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno to super doświadczenie ;D Fajnie spędzony czas z psem.
    Gratuluję i życzę powodzenia w następnej edycji, żebyście zdobyły podium! :D

    Pozdrawiam
    with-astra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratulacje! Ja pewnie bym się zgubiła. Naprawdę mieliście dobry wynik jak na pierwszy raz :) Następnym razem życzę wam, żebyście zdobyły podium :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Od roku czasu zastanawiam się na te zawody ale trochę obawiam, byłam pewna że już na pewno ale jednak zrezygnowałam. Może w tym roku wezmę się w garść i wystartuje z Szasta :D Ale to plan na przyszły rok już :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, bardzo dużo przeszłyście, szczególnie jak na pierwszy raz! :) Bardzo bym się chciała wybrać na dogtrekking, choć pewnie stresowałabym się mega :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, jak na pierwszy raz to świetny wynik! Muszę też kiedyś wybrać się na dogtrekking, coraz bardziej się do niego przekonuję.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ogromne gratulacje! :) Ja właśnie pod czas takich zawodów najbardziej bym się bała, że się zgubię :P Jeszcze nie startowaliśmy w takich zawodach, może za rok się uda choć sama nie jestem przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratulacje! Szczerze to sama chciałabym wziąć w tym udzial :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gratulacje, naprawdę zazdroszczę :) Chociaż ja bym się na 100% zgubiła.

    Pozdrawiam W&R
    roxi-dog-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Super takie zawody, gratuluję. :) Może i my kiedyś weźmiemy udział, ale najpierw muszę się zorientować czy gdzieś w naszej okolicy też się odbywają. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jej gratuluję :) Śliczne zdjęcia. I życzę powodzenia w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  22. Gratulacje, dobrze Wam poszło! :D Na pewno świetnie się bawiłyście.


    | http://mundkowaferajna.blogspot.com |

    OdpowiedzUsuń
  23. Gratulacje! Ja od jakiegoś czasu planuje taki start, ale jakoś brak mi odwagi i mobilizacji :-(
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  24. Gratulujemy! Jak na pierwszy raz to poszło Wam świetnie :) Założę się, że jak poszłybyśmy z Lu na coś takiego to pewnie zgubiłybyśmy się od razu, bo nie mam wcale orientacji w terenie. Jak będą gdzieś blisko takie zawody to może weźmiemy udział ;)
    Pozdrawiamy
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń
  25. Pewnie,że świetny sport. Mi też się bardzo marzy udział w dogtrekingu. Jednak chciałabym wystartować w możliwie jak najkrótszej trasie, ze względu na uszkodzone więzadło krzyżowe w kolanie psa. Po bardzo długiej trasie Shusha zaczyna kuleć.. Niestety, jednak jestem dobrej myśli, że kiedyś nam coś przypasuje! Pozdrawiamy Was! ;)

    OdpowiedzUsuń