W październiku dostałyśmy do testów wielką pakę od Fera.pl.
W niej znajdowały się m.in. ciastka Meat Hit, o których pisałam w listopadzie,
a także Trixie Push to Mute Ball. Niestety piłka okazała się za duża dla Fiony,
dlatego testowaniem zajął się, mniej lubiący zabawki Kenai.
Piłka ma 7 cm średnicy. Jest miękka i posiada wypustki. Ma kolor pomarańczowo-niebieski,
dzięki czemu jest łatwiej widoczna. Zabawka jest zawieszona na sznurku, piszczy lub nie piszczy. Największą zaletą według producenta jest możliwość wyciszenia dźwięku w
dowolnym momencie. Zabawka występuje tylko w jednym
rozmiarze i kosztuje 36.70zł.
Wrażenia
Po pierwszym zapoznaniu z piłką byłam do niej dość
sceptycznie nastawiona, sposób w jaki miałam wyciszać piłkę, był jak dla mnie
dość dziwny i mógł zostać zrobiony lepiej. Mianowicie należy piszczałkę
wepchnąć do środka zabawki i w taki oto sposób przestaje ona wydawać z siebie
dźwięk.
Kenai mimo swojej małej chęci do pracy na zabawki, bardzo polubił
piłkę z trxie. Podobało mu się, że tak śmiesznie piszczy, dlatego właściwie nie
używaliśmy możliwości jej wyciszenia. Niestety tu ujawniła się największa wada
zabawki. Piszczałka zaczęła wypadać. Najpierw podczas szarpania, ale później
również, gdy pies sam gryzł ją sobie po rzuceniu mu jej.
Naprawa?:
Na szczęście bardzo łatwo naprawić ten defekt wystarczy
włożyć zabawkę do gorącej wody i gdy guma trochę zmięknie z łatwością można z powrotem
włożyć piszczałkę na miejsce. Mimo wszystko chyba nikt nie lubi naprawiać
zabawek, bo gdy już coś kupimy, chcemy żeby nam chwilę posłużyło.
Czy warto kupić?
Trixie Push to Mute jest naprawdę bardzo fajną zabawką.
Niestety posiada dość denerwujący defekt, który dla mnie skreśla zabawkę
właściwie od razu. Mimo wszystko naprawdę dobrze się u nas sprawdza. Nie
zostają na niej ślady zębów, a czyszczenie jest banalnie proste.
Jeżeli zainteresowała cię ta zabawka i chcesz sprawić ją
swojemu psiakowi na święta możesz ją znaleźć tu!
Pozdrawiamy H&F
Fajna ta piłka :D Szkoda jednak, że mało wytrzymała, że wypadała z niej ta piszczałka. :/
OdpowiedzUsuńSzkoda że Szasta nie przepada za takimi zabawkami :) Woli szarpaczki z mopa albo futra no i ażurkę :D Zabawa sama w sobie jest ładna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Złoty Pies
Wyciszenie dźwięku to rzeczywiście świetna opcja. Musimy sobie sprawić taką piłkę, bo moja Kersi właśnie z hałasem ma duży problem. Na razie jej ulubionym towarzyszem zabaw jest szarpak https://johndog.pl/produkt/szarpak-john-dog-colour-zielony/ w zielonym kolorze. Służy nam do różnych zabaw. Jednak przeciąganie i siłowanie się zawsze będzie u Kersi na pierwszym miejscu.
OdpowiedzUsuń