sobota, 20 września 2014

_________

Nie mam pojęcia jak mam zacząć ten post i jak go nazwać mam wam tyle do napisanie, a i tak pewnie połowy zapomnę trzymajcie, więc kciuki, żebyście coś z tego zrozumieli. Życzę miłego czytania :).

Biegamy. Niestety możemy to robić jedynie w piątki wieczorem, soboty i niedziele. Wszystko psują kartkówki, sprawdziany, nauka, czyli szkoła. Na szczęście potrafię jeszcze znaleźć czas, na bloga i sport, mimo że proste to nie jest. W piątek zazwyczaj jestem bardzo wyczerpana, zasypiam wtedy koło 20, po prostu walę się na łóżko i budzę się rano. Dzięki takiemu wyspaniu się raz w tygodniu mam siłę na pozostałe 6 ciężkich nocy… Mój organizm jest poddany teraz ciężkiej próbie, kładę się o 11 w nocy, a wstaję o 5:30 do tego jeszcze nauka i stres związany ze szkołą, cudnie. I oczywiście podczas tego mojego grafiku muszę znaleźć czas na Fionę, zazwyczaj ćwiczymy koło 20, ostatnio trenujemy refleks suni, a mianowicie łapanie smaczków, w locie. Wcześniej spaniel naprawdę nie mógł zrozumieć, że ma to złapać. Teraz wie, że podczas takich ćwiczeń w żadnym wypadku nie może zjeść z podłogi. Pokazuję wam moje trasy tak jak mówiłam. Podczas dzisiejszego biegu nie włączyłam, GPS więc trasę, którą przebiegłam przed jego włączeniem zaznaczę wam na czerwono.




 Dostałam ostatnio tort dla psa z „Lolo Pets”. Jeszcze go nie otwierałam, ale wygląda bardzo ciekawie. Skład nie jest bardzo zły, zawiera głownie suszone owoce i warzywa, więc jest taki lekki (przynajmniej taki powinien być).Podoba mi się również to, że są napisane porcje, a nie jak w większości psich produktów, chcą utuczyć naszych milusińskich i podają jakieś niebotyczne ilości, nie można zrozumieć, że to nie jest karma [?]. Tort jest ładnie wykonany i jak na razie, więcej wam o nim nie powiem.






Rano miałam dość nie miłą sytuację podczas biegania. Wyruszam zawsze z domu drogą asfaltową czasem i nią wracam, ale tym razem zrobiłam kółko i biegałam przez polne drogi koło lasu. W pewnym momencie zbiegałam na jedną z takich ścieżek prowadzącą do lasu. Nagle zauważyłam, że na rżysku po mojej lewej stronie w odległości około 70m biegnie sarna. Zatrzymałam się, więc i pokazałam mojemu „ślepemu” psu, co tam biegnie. Popatrzyłyśmy sobie chwilę, a zaraz potem usłyszałyśmy pisk wielkiego psa (na pewno większość psiarzy dobrze go rozpozna, mianowicie odgłos był taki jakby dany zwierzak bawił się z innym przedstawicielem swojego gatunku). Pod lasem zauważyłam dwa czworonogi, jeden był trochę większy od golden retrivera z wyglądu bardzo go przypominał, a drugi był zwykłym średniej wielkości burkiem. Pierwsza myśl była raczej optymistyczna: ”Fajnie, że ktoś jeszcze chodzi z psami na spacery”. Mój podziw zaczął, jednak się przeradzać w strach. Nidzie nie mogłam dotrzeć właściciela, a ogromne psy najwyraźniej wybiegły z lasu za ową sarną i niebezpiecznie zaczęły się do mnie zbliżać. Po chwili oprzytomnienia złapałam Fionę za psyk, bo brakowało mi tylko tego, by mnie zauważyła, a następnie ukucnęłam tuląc do siebie psa i obserwując sytuację. Zwierzaki raz były bliżej raz dalej ode mnie na szczęście mnie nie dostrzegły i spokojnie mogłam kontynuować bieg. Byłam wdzięczna, że te psy mnie nie zauważyły. Nie miałabym z nimi szans gdyby były agresywne, nie uciekłabym przed nimi, a taki wielki cielak bez problemu mógłby zadać mi poważne obrażenia. Nie wiem czy następnym razem będę tamtędy biec, wiem natomiast, że nie ruszę się teraz w teren bez gazu pieprzowego. Ten mały sprej waży kilkadziesiąt gramów, a odstraszy ode mnie potencjalnego napastnika, którym może być również pies „najlepszy przyjaciel człowieka”
Nie oszukując się Fiona w żaden sposób by mi w takiej sytuacji nie pomogła, rozumiem właścicieli dużych psów, ale spaniel do takich nie należy. Jeżeli zastanawiacie się, dlaczego złapałam księżną za psyk to odpowiedź jest prosta, Fiona tym razem dostrzegła zbliżające się psy i była gotowa zacząć na nie szczekać, co mogłoby się dla nas źle skończyć. Oczywiście nie oceniam, że wielki pies jest agresywny, ale każdy powinien wiedzieć, że zrobiłby mi dużo większą krzywdę niż przysłowiowy Ciapek. 


Odpowiadam na jedno z pytań, które dostałam pod ostatnim postem od Evily :

Fiona ma nowe szeleczki, czy mi się zdaje?

Nie, Fiona nie ma nowych szelek. Ich właścicielem jest nasz kundelek Czarek, on jednak z nich za często nie korzysta, więc ostatnio zabrałam je na spacer, a raczej na bieganie. Tak naprawdę są one starsze od Fiony, ale bardzo dobrze się sprawdzają. Wsytd się przyznać, ale sunia jeszcze nidy nie chodziła w takich zwykłych szelkach.


H&F

24 komentarze:

  1. Świetnie że biegacie, tylko szkoda że masz mało czasu. Dzięki za odpowiedź :). Sama jestem dość strachliwą osobą (podobnie jak mój pies), boję się podejrzanych ludzi i czworonogów. Dobrze, że w Twoim przypadku wszystko szczęśliwie się skończyło, ja pewnie bym spanikowała i uciekałabym, zanim by mnie zauważyły.

    Pozdrawiamy
    Evily i Daisy

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę ci tego biegania :) Ja przebiegnę 2 km i padam na palpitację serca, a pies chce jeszcze i jeszcze ;D Ja też miałam ostatnio taką sytuacje, z lasu wypadły na mnie 4 dzikie psy, które biegły za sarną... No ale udało się jakoś wycofać z sytuacji i na szczęście nic się nie stało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że biegacie :)
    Też mam mało czasu, ale dzisiaj zabrałam Fuksa na długi spacer do lasu, zrobiliśmy 12 kilometrów :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic dodać nic ująć..
    Pozdrawiam
    Laura i Szira

    OdpowiedzUsuń
  5. 5:30 nie jesteś sama co wstaje o tej porze. No ja wstaje 15 minut wcześniej a czasem pół godziny ;p Ale da się przeżyć, ale przyznam rację w piątek wieczorem to nawet o 19 już spać mogę. No ale cóż takie życie już nasze jest :)
    Co do tej reakcji na spacerze to super się zachowałaś. Ja nauczyłam swoją szczekać na sarny, zające, dziki ( chociaż raz udało mi się zobaczyć z bliska xd bardzo bliska xd) A dlaczego, bo pewnie pójdzie ci to pytanie na myśl xd A dlatego że uwielbiam fotografować mimo super sprzętu. Pies- szczęknięcie to dobry sposób na spłoszenie zwierzęcia albo zwrócenia uwagi na siebie. Niż krzyk piszczenie. Nawet zamykając dziób mojej psince nie udało by mi się nie zwrócić na siebie uwagi ;p

    Pozdrawiam S&N ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, okropna sytuacja. Mój tata kiedyś wracał rowerem, czy tam piechotą z zakupami i napadł na niego pies i go pogryzł. W dodatku mógł być nie szczepiony na wściekliznę. Brr. Ale na szczęście nic tacie się nie stało.
    Od tamtego czasu tata właśnie kupił dużo rozpylaczy i różnych takich rzeczy anty przed psami. Bo wiadomo, że takiego zwykłego ciapka nie trzeba się bać, ale jeżeli gdzieś napadną nas jakieś "bydlaki"...
    Dobrze, że te psy na ciebie nie napadły.
    Super ten tort wygląda. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :/ Co to za aplikacja na telefonie? Przydałaby mi się.;) Ano, ten tort rzeczywiście świetny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba nam się ta aplikacja !
    Miałaś dużo szczęścia, w końcu nie wiadomo jak te psy zareagowałyby.
    Tort wygląda świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też mam tą aplikację ale najczęściej biegam 2-3 km nie więcej. Czekałam na post było warto :).Tort wygląda świetnie ale na jaką okazję ?
    Ula
    jaimoje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam, że zaczęłaś biegać, ja też chciałam ale coś nie wyszło :P
    Tort wygląda świetnie ;)
    Ja miałam nie jedną sytuację psem, ale to wszystko wynika z idiotyzmu właścicieli...

    OdpowiedzUsuń
  12. Powodzenia w bieganiu :) Jak już wpadniesz w rutynę to ze wszystkim będzie łatwiej.
    Będę musiała tak jak Ty zainstalować Endomondo :P

    Torcik super!

    pzdr
    O&N

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem co ja bym zrobiła jak bym zobaczyła takie psy, ale ty dobrze zareagowałaś.
    Fajnie wygląda ten torcik :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ładne zdjęcia :) Tort dla psa na pewno przydatny, kiedy obchodzi on urodzinki :)
    Zapraszam na konkurs: http://przyszopceuszatych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Musisz mieć włączony internet w telefonie, żeby biegać z endomondo?
    Moja mama, kiedyś, jak nie mieliśmy psa, też bała się dużych psów biegających po wiosce i także miała przy sobie gaz pieprzowy.
    Smakowicie wygląda ten Wasz tort ;)

    Pozdrawiamy,
    H&M

    OdpowiedzUsuń
  16. Chociaż mam większego psa niż Fiona, też boję się wałęsających się samopas czworonogów. W sytuacji, gdy dojdzie do agresywnej konfrontacji, nie mam szans, żeby odzielić dwa lub trzy gryzące się psy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mieszkasz w domku jednorodzinnym, że masz tyle psiaków? :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny post :)
    http://pusia-moj-kochany-psiak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. No.. Trochę głupia i przykra sprawa z tymi psami, nikt nie wie czy były agresywne, ale dobrze, ze nic Wam się nie stało, i że Fiona nie zaszczekała. Inaczej trzeba by było wiać ile sił w nogach i łapach.
    Oj, ja się boję pomyśleć co by było jak ja bym wyszła z Sagą.. :D
    Zapraszamy na nowego posta!
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Też mam mało czasu, ale o dziwo motywacja u mnie do komend i sztuczek o wiele lepsza niż w wakacje :D
    Świetny post :) Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobrze że wam te psy nic nie zrobiły ja jakbym miała taką sytuację to nie wiem co bym zrobiła chyba bym spanikowała :D
    POZDRAWIAMY W&K
    swiat-oczami-knapika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetnie biegacie, taka trasa to już nie kilka kroczków :) Ja nigdy nie mogę się zabrać za bieganie, zawsze mam argument, żeby "nie"..

    OdpowiedzUsuń